Spotkanie trwało długo i kipiało od emocji. Władze powiatu wyszły od radykalnego stanowiska – żadna droga powiatowa nie jest przygotowana na przejazd samochodów o ładunku większym niż 15 ton. – Drogi publiczne nie są dla wszystkich – mówił członek zarządu powiatu, Roman Etel. – To, że wydobywacie z pewnego miejsca kamień, to jeszcze nie oznacza, że państwo i samorząd da wam autostradę dla pojazdów o wysokim tonażu. Nie powiem, że jest to biznes rabunkowy, ale bardzo niezorganizowany. Transportujecie, jak wam się chce i co wam się chce. Ale możliwy jest kompromis przedsiębiorców z władzami – tak było na przykład w Piławie Górnej. Jak dotąd istnieje tylko jeden program drogowy, z którego możemy otrzymywać pieniądze, mimo poszukiwań na własną rękę. I te pieniądze muszą nam wystarczyć. Jedna gmina może wyremontować tylko jedną drogę rocznie.
Dyrektor służb drogowych powiatu świdnickiego, Marek Olesiński, powoływał się na przykład rozwiązania podobnego problemu w Siechnicach i innych podwrocławskich regionach. – Są to drogi gminne, a przenoszą teraz takie obciążenie, jak drogi wojewódzkie – mówił. – Ich szerokość to zaledwie 5,20 – 5,50 metra. Przez skrzyżowanie w Goczałkowie, czy przez wjazd na bocznicę kolejową transportowane są setki tysięcy ton kruszyw. Drogi przez Goczałków i Rogoźnicę to najbardziej obciążone drogi w regionie, o natężeniu ruchu rzędu 400-500 pojazdów na dobę. Coroczny pomiar wskazuje na to, że ich liczba gwałtownie rośnie.
Dodatkowy problem to ruch tranzytowy. – Obserwujemy wiele pojazdów niezwiązanych z regionem, które skracają sobie trasę przez drogi gminne i powiatowe celem ominięcia Strzegomia, a więc punktów kontroli Inspekcji Transportu Drogowego. Nasze drogi nie są w stanie tego udźwignąć – mówił dyrektor. Potrzebne są też dodatkowe ograniczenia prędkości. Przedstawiciele policji i ITD obiecali podwoić wysiłki w walce z przeładowanymi pojazdami.
Ponieważ pojazdy nie mają plandek, nad jezdnią unosi się pył, wypadają z nich kamienie, ich koła wyrywają kostki brukowe na zakrętach. W Rogoźnicy jednej z ciężarówek wystrzeliło koło i przewróciło matkę z dzieckiem. Mieszkańcy nie mogą normalnie żyć. - Wczoraj od wibracji silników kilku ciężarówek na skrzyżowaniu spadła obudowa lampy ulicznej – mówił sołtys Goczałkowa. – W pobliskich domach z półek wypadają naczynia. Ruch zaczyna się o czwartej w nocy, trwa też w weekendy. – Domy są ochlapane błotem do wysokości I piętra.
Przedsiębiorcy protestują, obawiają się niewywiązywania się z kontraktów, spadku obrotów, grożą zwolnieniami pracowników. – Wszystko wskazuje na to, że wydobycie będzie coraz większe – mówił Zenon Kiszkiel, szef stowarzyszenia kamieniarzy. – Czy to wszystko ma iść przez Strzegom?
Rozwiązania mogą być długoterminowe: budowa obwodnicy w Strzegomiu czy jeszcze jednej bocznicy kolejowej, lub krótkoterminowe: wstawienie znaków ograniczenia ruchu dla pojazdów o wadze 15 ton, takie środki powiat podejmie na pewno od 1 lipca w Goczałkowie, oraz przesunięcie transportu na ulice Strzegomia. – I za chwilę zaczną protestować mieszkańcy miasta – mówili przedsiębiorcy. Jest jeszcze jedno wyjście – zrobić drogę równoległą do ul. Rogoźnickiej, prowadzącą przez tereny firmy Dolkom, jednak to poprawi sytuację tylko w przypadku jednej z kopalń.
Ostateczne propozycje zostaną przedstawione na kolejnym spotkaniu, 19 marca o godz. 10.00 w siedzibie starostwa.