Mężczyznę znaleziono w sobotę po godz. 21. w lesie 2 km od Pogorzały. W ciągu dnia jeździł on tu quadem, ale pojazd na grząskim terenie przewrócił się. Kierujący nie mógł o własnych siłach pójść po pomoc, zadzwonił ok. godz. 17. do żony i powiedział, że miał wypadek.
- W akcję poszukiwawczą zostało zaangażowanych wiele osób - mówi prokurator Beata Piekarska–Kaleta. - Policjanci wykorzystali psy. Ale to był las, było już ciemno.
Mężczyznę próbowano namierzyć po sygnale z komórki. Ale dane nie były bardzo pomocne. - Poza miastem BTS-y (z ang. Base Transceiver Station, czyli stacje przekaźnikowe - przyp. red.) są rozrzucone nawet co dziesięć kilometrów - mówi prokurator Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
Kierującego quadem nie udało się uratować. Żyłby, gdyby pomoc nadeszła szybciej.
- Gdyby to był dzień, można by było użyć helikoptera. Gdyby poszukujący wiedzieli dokładniej, gdzie mają szukać, też byłoby prościej. Niestety: ten mężczyzna jeździł sam, nie powiedział bliskim, po jakim terenie będzie się poruszał. Takie informacje są bardzo istotne - mówi prokurator Piekarska–Kaleta.
Wczorajsza sekcja zwłok stwierdziła jednoznacznie, że przyczyną śmierci było wyziębienie organizmu.
Więcej:
* Śmierć pod quadem.