Dziś najpopularniejsze potrawy to pączki i faworki, zwane również w niektórych regionach chrustem lub chruścikami – a nasi przodkowie z okazji tego dnia objadali się niezdrowo słoniną, boczkiem i mięsem, które suto zapijali wódką. Jak mówi przesąd, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka - w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. To usprawiedliwia poniekąd niekontrolowany pobór kalorii...
Rynek z pewnością wyjdzie naprzeciw naszym potrzebom – cukiernie już zatrudniły dodatkowych pracowników na minioną noc i dzisiejszy dzień, a pewna sieć hipermarketów, obecna również w Świdnicy, zamierza pobić zeszłoroczny rekord i sprzedać 2 miliony pączków w całej Polsce. Pomożecie, obywatele? Jeśli chodzi o miasta, rekord sprzedaży pączków w zeszłym roku padł niedaleko nas, we Wrocławiu.
Tę część artykułu prosimy przeczytać dopiero jutro: wartość kaloryczna pączków wynosi ok. 400-500 kcal na 100 g. Aby „spalić” tego pączka, należy przez pół godziny biegać lub jeździć na rolkach czy łyżwach, 20 minut grać w siatkówkę lub jechać na rowerze, energicznie tańczyć przez 40 minut albo prasować czy zmywać naczynia przez dwie godziny. Dla tych, którzy lubią szybkie efekty, wystarczy 13 minut... wchodzenia po schodach.
Ale w końcu tradycja rzecz święta!