Poniedziałek, 6 maja
Imieniny: Jakuba, Judyty, Jana
Czytających: 1451
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Świdnica: Szansa na sukces spełniona

Niedziela, 25 lipca 2010, 18:02
Aktualizacja: 18:03
Autor: Daga
Świdnica: Szansa na sukces spełniona
Fot. Wiktor Bąkiewicz
Niejednokrotnie była uczestniczką „Szansy na sukces”. Podjęła wyzwanie w programie „Mam talent!”. Gdy zaczęła być rozpoznawalna, przyszedł czas na debiutancka płytę. To dzięki swojej odwadze zdobyła to, czego pragnie wielu – sławę. Rozmawiamy z Pauliną Lendą, wokalistką ze Świdnicy.

Jej głos niewątpliwie przekracza wszelkie bariery upodobań muzycznych. Gdy śpiewa, wyraża całą siebie. Już na jesień ukaże się jej debiutancka płyta, nad którą pracowała trzy tygodnie w Hiszpanii. Miłość do muzyki zaszczepił w niej Mirosław Jabłoński z Młodzieżowego Domu Kultury w Świdnicy.

Świdniczka: - Dawno nie było o Tobie głośno, gdzie byłaś przez ten czas?
Paulina Lenda: - Odpoczynek. Właściwie w lutym zaczęliśmy nagrywać płytę. Kilka miesięcy wcześniej były przygotowania, dopinanie wszystkiego na ostatni guzik. Później był właśnie wyjazd do Hiszpanii i nagranie materiału na płytę. Obecnie czekamy, bo płyty raczej nie wydaje się na wakacje. Najprędzej na jesień. Poza tym były jeszcze różne koncerty, wciągnęło mnie również przygotowanie do programu „Mam talent!”.

Kto w ogóle namówił Ci na udział w tym programie?
- Wyglądało to w ten sposób: gdy mieliśmy warsztaty z panią Elą Zapendowską w jednej z miejscowości pod Warszawą – w trakcie finału „Szansy na sukces”, właśnie wtedy zaczęły lecieć w telewizji reklamy castingu do „Fabryki gwiazd” i „Mam talent!”. Wpadliśmy wtedy na pomysł, że pojedziemy na casting „Mam talent”, tak razem jako „szansowicze”. Część jednak była za „Fabryką gwiazd”. Ja natomiast umówiłam się z kolegą, że pojedziemy do „Mam talent!”. On niestety zrezygnował, a ja pojechałam. Ten program miał mi pomóc nagrać tę płytę. To miał być kolejny etap mojego rozwoju.

A w „Szansie na sukces” ile razy uczestniczyłaś?
- Najpierw z Kombi, później z Kasą Chorych, później finał z Kombi. Następny był program poświęcony zmarłym artystom, kolejny odcinek z piosenkami festiwalu opolskiego i chyba to wszystko. Ten program w ogóle dał mi do myślenia, że trzeba iść dalej. Rozwijać się i walczyć.

Który z odcinków najlepiej wspominasz?
- Najlepiej wspominam program z Kasą Chorych. Może dlatego, że zaprzyjaźniłam się z chłopakami z zespołu i spotykamy się co jakiś czas. Zawsze dają znać, na przykład – jesteśmy w Jeleniej Górze, przyjeżdżaj. Jednak najbardziej zadowolona jestem z odcinka z piosenkami z festiwalu opolskiego. Śpiewałam wtedy piosenkę Edyty Gepert: „Jaka róża, taki cierń”.

Wracając jednak do Twojej płyty: zdradź nam chociaż, ile ma utworów i w jakim klimacie jest utrzymana?
- Jest na niej piętnaście utworów. Nagrana została w dwóch językach, po polsku i po angielsku. Współpracowałam z firmą publishingową – to trochę skomplikowane. W każdym razie to była firma, która miała stworzyć ten cały projekt, z nimi właśnie podpisałam umowę. A dalsze rozmowy należały właśnie do tej firmy. Płyta nie będzie mega popularna, nie jest to również materiał komercyjny, choć tak może brzmieć. Sam materiał jest bardzo bogaty, trochę wzorowany na płytach Amy Whinehouse. To będzie w ogóle mieszanka.

A jak było w Hiszpanii?
- Było świetnie. Fakt, że był to luty i u nas była zima i straszny śnieg. Tam natomiast może dwa razy pokropił deszcz, a tak to słońce. Śmieszne było to, że wszyscy byli w kurtkach, a ja w krótkiej bluzce. Dla mnie pogoda wspaniała, ludzie cudowni. Dostałam jeszcze prezent urodzinowy od firmy, mianowicie odwiedziłam oprócz Madrytu – Barcelonę i Toledo. W Hiszpanii czułam się wspaniale, Hiszpanie i Polacy to w ogóle inni ludzie. Tam do restauracji o godzinie dwudziestej pierwszej idą całe rodziny na kolacje, razem z dziećmi.

Jakie jest Twoje największe marzenie związane z muzyką?
- Jest ich wiele. Takim najbardziej realnym marzeniem jest wolność tworzenia, niezależność. Żeby nikt mi nie doradzał, żeby nikt mnie nie zatrzymywał, nakazywał, rozkazywał czy cokolwiek proponował. Jest to jedna z rzeczy, którą najtrudniej osiągnąć, bo trzeba na to lat, a początki są zawsze trudne.

Serdecznie życzymy, by te marzenia spełniły się i dziękujemy za rozmowę.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (7)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group